Oceniamy

Gillian

Skoro mówimy o książkach i filmach, wypadałoby wspomnieć o dawnych ikonach, gwiazdach czarno-białego ekranu, dlatego pozwoliłam sobie założyć ten temat. Wszak ciężko jest zapomnieć o Audrey Hepburn, Marilyn Monroe, Twiggy, Grace Kelly, a także innych równie świetnych gwiazdach - nawet mimo tego, że gdzieś dziś pogubiliśmy się w tym wszystkim, stare morały i etykiety zeszły na dalszy plan, zastąpione materialistycznymi pobudkami, brakiem czasu. Niewątpliwie są kobietami ponadczasowymi, wiecznymi. Jestem pewna, że zapomnimy o Angelinie Jolie, zapomnimy o Madonnie, ale o nich będziemy pamiętać zawsze, bo nikt inny niż one nie kojarzy się bardziej z elegancją, smakiem, klimatem tamtych czasów. A Wy? Co o tym sądzicie? Macie swoich ulubieńców?

Ja osobiście kocham Nico.

Nico, a tak naprawdę Christę Päffgen, Kobietę o burzliwej, niegrzecznej historii. Była niemiecką piosenkarką, a także aktorką oraz modelką; szybko uciekła do Francji, w latach siedemdziesiątych zrobiła sporą karierę. Świetnie śpiewała i równie świetnie wyglądała. Przyznaję się: mam na jej punkcie manię, która przejawia się zasypywaniem dysku twardego jej zdjęciami oraz nagraniami TVU, wgapianiem w jej stronę internetową, a także napadami astmy podczas każdych zachwytów, ochów i achów.
Po prostu. Very Happy

Ferhora

Niestety o tych starych aktorkach i tak już powoli zapominamy Sad

Mnie w starych filmach bardziej ciekawi porównywanie moralności tamtej do dzisiejszej. Np. słynna scena, gdzie Rita Hayworth zdejmuje rękawiczkę śpiewając: Put the Blame on Mame, była uważana z jedną z najbardziej śmiałych erotycznych scen. A teraz? Teraz to nawet gołe cycki Angeliny nie robią większego wrażenia.

Nie mam ulubionej aktorki starego kina, może dlatego, że bardzo mało oglądałam filmów z tamtych czasów.

Co mi się na pewno podoba w aktorka ze starych filmów to to, że one musiały być piękne. Nie było retuszu, komputerów i operacji plastycznych. Kobieta była albo piękna, albo nie. To samo było z piosenkarkami. Musiały mieć dobry głos i tyle.

Kot

W przypadku Madonny się nie zgodzę. Można jej nie lubić. Można uważać, że to tania zdzira (na jaką się kreowała, choć może niekoniecznie tania). Jednak ma 51 lat, ciągle śpiewa i ludzie ją słuchają. I nie wątpię, że jak nagra następny album to się sprzeda.
Jest ikoną naszych czasów. Być może najbardziej prawdziwą.

Bo można wzdychać do Audrey Hepburn (uważam, że jest urocza), ale te czasy już po prostu nie wrócą. Co więcej nasze dzieci pewnie nawet nie będą wiedzieć kto to był.
Trochę żal, nie przeczę. Rzymskie wakacje straszliwie mi się podobały. Ale przyznaje szczerze, że nie siedzę w temacie.
Choć w zasadzie moja znajomość filmów pozostawia wiele do życzenia Wink

Zawsze wolałam książki.